52/52
A portrait of my children, once week, every week, in 2014
Ostatni post Projektu 52!
Każdej niedzieli przez cały rok pokazywałam Wam portrety moich dzieci. Starałam się uchwycić to, kim są w tej konkretnej chwili, co lubią, czym się zajmują.
Tak pisałam o projekcie w pierwszym poście:
"Ten projekt jest niezwykle wzruszający. Ale potrzeba do niego uważności, wytrwałości, szczerości i radości. Szukam w sobie sposobu, planu, struktury - najlepszych dla nas.Jodi pisze: "dni są długie, ale lata krótkie. Chciałam udokumentować ulotne dzieciństwo moich dzieci, chciałam namacalnych dowodów ich rozwoju i wzrostu. To też historia mojego macierzyństwa, z całym jego wyczerpaniem, frustracją, radością i niezmierzoną miłością. To historia zwykłych dni, bo chcę pamiętać, że były piękne."
Te portrety stały się częścią naszej codzienności. Weszły nam w krew. Dzieci chętnie pozowały, brały też udział w wybieraniu zdjęć na bloga. Same czasem mi przypominały o konieczności wyciągnięcia aparatu.
Jestem dumna z mojej i ich wytrwałości. Regularność tego projektu bardzo dobrze nam robiła.
Przejrzałam wszystkie zdjęcia i wszystkie lubię.
Te nadbiebrzańskie mają w sobie dużo uroku, a te wrześniowe są mi chyba najbliższe.
We wszystkich zapisany jest kawałek naszego codziennego życia. Widać, jak dzieci rosną, dojrzewają, zmieniają się. Dużo czytają, bawią się, podróżują. Dużo czasu spędzamy na powietrzu albo relaksując się w domu.
Oczywiście o wiele łatwiej było w czasie wiosenno-letnio-jesiennym, kiedy światło było po mojej stronie. Zdjęcia zimowe były bardziej wymagające.
Żegnamy projekt wspólnymi zdjęciami z bożonarodzeniowego spaceru.
Och, jak ja ich lubię razem :-)