Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pytam. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Pytam. Pokaż wszystkie posty
"Jak odwiedzam Twój blog, to ogarnia mnie spokój"

"Jak odwiedzam Twój blog, to ogarnia mnie spokój"


Agnieszka z bloga Olbrzymka zadała mi pytania, a ja na nie odpowiedziałam. Fajny wywiad z tego wyszedł. Zresztą cały cykl rozmów jest niezwykle ciekawy.
No i po raz pierwszy ktoś mnie nazywał przewodniczką ;-) Może trochę na wyrost, ale to bardzo miłe, jeżeli jakieś moje słowa/obrazy/działania inspirują kogoś do uważniejszego życia.

Zapraszam zatem do lektury, dowiecie się, kto jest dla mnie najważniejszy, co mnie zachwyca, a co nie i jakim jestem kolorem (ale to akurat łatwe).
TUTAJ (klik) cały wywiad.
Dobrego dnia, Moi Mili!
Złościć się na zdrowie

Złościć się na zdrowie


"Dzieci często nie oczekują od nas porad czy rozwiązań. Chcą nam tylko powiedzieć na swój sposób, co czują i nie być wtedy oceniane, krytykowane czy pouczane. Dajmy im w spokoju się pozłościć. Nie bójmy się tego.
Dziecko, które ma bezpieczną przestrzeń w rodzinie do przeżywania szerokiego spektrum uczuć, ma bardzo duże szanse, by wyrosnąć na człowieka o zdrowym poczuciu własnej wartości."

Zapraszam Was serdecznie do lektury wywiadu ze mną na portalu Dzieci są Ważne :-)
(TUTAJ klik)
O złości w rodzinie okiem moim i Jespera Juula.

Z nową mandalą w tle.





Pytania i odpowiedzi

Pytania i odpowiedzi


Iza, twórcza i niezwykle pozytywna mama czworga, z którą się znam z Kręgu Matek :-), zaprosiła mnie do zabawy Libster Blog Award. Iza, na swoim blogu Gromatka, w niezwykle ciepły, bezpretensjonalny i twórczy sposób opisuje życie swojej rodziny.
Iza, bardzo Ci dziękuję za nagrodę i z przyjemnością odpowiem na krążące po sieci pytania.
Zasady zabawy są takie, że i ja muszę kogoś "nominować", co też uczynię pod koniec posta.
Zatem przystąpmy do zabawy :-)

Jakie 3 książki zabrałabyś na bezludną wyspę i dlaczego te? 
Zapakowałabym "Braci Lwie Serce", poezję Jerzego Kronholda i zamiast ostatniej książki bardzo gruby notes do zapisków :-) 
O nie! I musiałabym jeszcze wcisnąć "Tehanu" Ursuli Le Guin.
Pierwsza książka jest książką mojego życia. Jest w niej wszystko - śmierć, nadzieja, miłość, odwaga, totalne zagrożenie, mierzenie się z własnymi słabości i straszna Katla. Za każdym razem przeżywam scenę, kiedy Sucharek ucieka przed strażnikami i przypadkowy (choć potem się okazuje, że nie) Dziadek go przytula i ocala. Na bezludnej wyspie ta książka mogłaby mi dodawać odwagi i otuchy.
Poezja Jerzego Kronholda dotyka za to czegoś głęboko we mnie. Wzruszenia, intymności, zachwytu, piękna, ale i grozy codzienności, co na bezludnej wyspie miałoby pewnie znaczenie.
"Tehanu"za to dodawałby mi sił w mojej dojrzałej kobiecej mądrości. No i ta miłość, na którą Tenar tak spokojnie czekała. I smoki! Może przyleciałyby na bezludną wyspę i mnie ocaliły?
Bo wolę zasiedlone wyspy :-)

Twój sprawdzony sposób na chandrę?
Las, las i jeszcze raz las. 
Zdjęcia, zdjęcia i jeszcze raz zdjęcia. 
Spanie, spanie i jeszcze raz spanie. 
Porządki, porządki i jeszcze raz porządki :-)

Twoje największe marzenie na ten rok? (Jeśli nam powiesz, możemy Cię wspierać w jego realizacji :)
Najpierw to największe i niby banalne. Ale tylko "niby", bo jest najważniejsze.
Żeby wszyscy moi bliscy byli zdrowi. I ja też. Dlatego staramy się dobrze jeść, badać regularnie i dobrze o sobie myśleć.
A z tych mniejszych to bardzo bym chciała bardzo dobrze nauczyć się robić zdjęcia. I je wywoływać i obrabiać. Na razie to zaprząta moje wszystkie plany i marzenia ;-) Z materialnych rzeczy marzę o dobrym obiektywie macro.

Czy zajmujesz się jeszcze czymś, co zaskoczy nas zupełnie?
Może zaskoczy Was to, że pracę magisterską na polonistyce pisałam na temat twórczości...czeskiego pieśniarza Jaromira Nohavicy. Tak, nie o kobiecości, nie o macierzyństwie, nie o feminizmie, ale o czeskim wąsatym czarodzieju słowa i muzyki. To było cudowne oderwanie się od wszystkiego, czym się zajmuję na co dzień.

Jakiej dziedziny sztuki chciałabyś spróbować, ale wciąż odkładasz to na później?
Haftowania!
W głowie mam już moje makatki, w szufladzie wszystkie potrzebne rzeczy, ale na razie nie mogę się do tego zebrać.

Jakie składniki znajdują się w Twojej diecie mentalnej?
A co to jest dieta mentalna? ;-)))

Afirmacja, powiedzenie, rymowanka, która dodaje Ci otuchy?     
"Wszystko będzie dobrze."

Z jakim zwierzęciem utożsamiasz się, jakim jesteś?
Jestem ptako-wilczyco-foko-kurą :-)

Twój przepis na spełnione marzenie (lista celów, mapa marzeń, wizualizacje?)
Jak już jestem pewna, że o czymś marzę i jestem gotowa do spełnienia tego marzenia, to po prostu...to robię :-) Najpierw mówię o tym na głos, najczęściej mojemu M., a potem krok po kroku, próbując, popełniając błędy, ucząc się, zmierzam do celu.

Co lubisz w sobie najbardziej?
Wszystko :-) Naprawdę! 
Lata pracowałam na to, żeby tak móc odpowiedzieć. Co nie znaczy, że jestem idealna. A lubię też wszystko, co we mnie nieidealne. Ostatnio niezwykle cenię w sobie swoją wytrwałość i ochotę do nauki i zmiany własnych nawyków.
 
Kiedy ostatnio sprawiłaś sobie małą przyjemność i co to było?

Przed chwilą. Zrobiłam sobie obłędny koktajl z ananasa, bananów, kiwi, siemienia lnianego i trawy jęczmiennej. Pyszne i zdrowe.

A do zabawy zapraszam:
Alicję z bloga Te-momenty
Kasię z bloga Gucio, Helenka i Danusia. 
Tamarę od Kuby i Franka
Monikę z bloga Mimo-za-Monika  
Kasię z bloga Tam gdzie serce moje
Olgę z bloga O tym, że  - wzięłabyś dziecięce książki? :-)
Asię z Sentymentów i Prezentów 
Dorkę z bloga Pod Strychem  
Asię z Pomysłowej Mamy - Asia, czemu Ty tak milczysz, tęsknimy :-) 
Karolinę z magicznego Manderlay - też tęsknię!
Anię - boską podróżniczkę z bloga PippiAnna

A na koniec moją ukochaną Mistrzynię Przyjmowania Gości, zdolną i mądrą Agę z bloga Odskocznia Agi :-)

Bawcie się dobrze :-)
A ja zostawiam Was ze zdjęciami lasu, który wczoraj pachniał, jak wielki bukiet konwalii.

A zasady zabawy są takie: "Nominacja do Liebster Blog Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za “dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."









3 urodziny i szukanie równowagi

3 urodziny i szukanie równowagi

Blog ma już 3 lata!
Cieszę się, że mogę być z Wami, a Wy ze mną.
Oczywiście będę prezenty ode mnie dla Was, jak co roku :-)
Ale o tym na końcu posta.

Zaczął się rok szkolny, a z nim, nie do końca zapraszana, pojawiła się gonitwa.
Staram się z nią nie walczyć, nie złościć się na nią, ale zrozumieć, dlaczego tak jest.
I usprawnić.

Bo my nieustannie balansujemy.
Szukamy równowagi.
Renegocjujemy zasady.
Układamy na nowo.
Pilnujemy, aby szalka "dawania" nie była zbyt przeciążona. Żeby ta od "brania" nie stała cały czas pusta.
Zwalniamy i przyspieszamy.
Rezygnujemy, wznawiamy, wymieniamy się.

Pewne rzeczy nie znoszą pośpiechu - uprawianie ogrodu, uprawnianie miłości, czytanie, płakanie, urodziny przyjaciółki, rodzenie dzieci, medytowanie, spacery po parku, rozmowy o życiu...
Chcemy żyć wolniej, ale nie zawsze się da.
I nie zawsze jest sens powstrzymywania silnego strumienia życia.

Rodzaj gonitwy zmienia się wraz z wiekiem dzieci, ich potrzebami, naszymi możliwościami i chęciami.
Teraz jest tak:

Odwożenie, przywożenie, czekanie 3 razy w tygodniu na zajęciach dodatkowych.
Kombinowanie czym by tu zająć 3-latkę, gdy 8-latek kopie piłkę. Znużenie tym czekaniem wynagradzane szerokim uśmiechem szczęścia.
Zapinanie pasów w fotelikach po raz tysięczny każdego dnia.

Kupowanie, gotowanie, zebrania w szkole, przedszkolu, wspólnocie, pracy...
Konferencje, szkolenia, egzaminy, lekcje...

Żeby w tym wszystkim być ze sobą, nauczyliśmy się odmawiać.
Sobie i dzieciom.
Odmawiamy kolejnych atrakcyjnych, dodatkowych zajęć, nie jeździmy dalej niż zarys naszej dzielnicy - szkoła, przedszkole, basen, piłka, tańce mają być blisko, nawet kosztem tego, że nie są najlepsze w mieście ;-), nie jeździmy na kuszące, ale nic nie dające szkolenia, nie szukamy już w piątkowym dodatku GW, co ciekawego dzieje się na mieście, nie musimy być w kinie co tydzień, omijamy facebooka, unikamy długich zakupów, w weekendy lubimy robić "nic", ambicje i ego trzymamy na wodzy.
W głowie i sercu pilnujemy naszych priorytetów.

A Wy?
Jak szukacie równowagi w swoim życiu?
Jakie są Wasze sposoby na uważne życie w tej gonitwie?
Napiszcie, jak to wygląda w Waszych rodzinach, jakie macie doświadczenia, wypracowane metody, podejście. Co Wam nabija bateryjki?

Wśród autorek i autorów komentarzy rozlosuję wspaniałą książkę o kobiecej duchowości "Księga życia kobiety" Joan Borysenko.
Na Wasze opowieści czekam do 10 października.

Bardzo Was zapraszam i bardzo Was pozdrawiam.

Lubię...

Lubię...


Zaaferowana nowym etapem w naszym życiu - szkołą Antka, przegapiłam Drugie Urodziny Bloga :-), które wybiły w zeszły czwartek, 15 września.

Ale lepiej późno, niż wcale.
Jak zwykle, z okazji urodzin, prezenty ode mnie dla Was - Moje Kochane Czytelniczki, a może i Czytelnicy :-)

Napiszcie w komentarzach co lubicie w Waszej codzienności, a ja wylosuję nagrody. Opiszcie te ulubione okruchy dnia codziennego, coś co daje Wam radość, oddech, zadowolenie.
Na teraz, na dzisiaj, na ten moment życia.

Nagrodami będą jak zwykle książki.
Bardzo fajne książki :-)


Jedna dla Mam - "Umysł mamy. Jak macierzyństwo rozwija naszą inteligencję." Katheriny Ellison, wydawnictwa Santorski.
Druga dla całej rodziny - genialne wprost "Miasteczko Mamoko" Aleksandry i Daniela Mizielińskich, wydawnictwa Dwie Siostry.

Czekam na Wasze opowieści do końca września.

A co ja lubię?

- Lubię iść po chodniku, stukać obcasami, mieć przez ramię przewieszoną torebkę, a w ręku trzymać kluczyki od samochodu :-)
Przypomina mi to, że po wielu latach i wielu próbach zrobiłam w końcu prawo jazdy i jest to moja wielka duma. Pozdrawiam z tego miejsca Pana Romana - Mojego Genialnego Instruktora Jazdy :-)

- Lubię jechać autem przez wiadukt koło Dworca Centralnego, górą, od strony Mokotowa. Warszawa jest tam taaaka światowa!

- Lubię planować nasze rodzinne podróże - czytać przewodniki, strony, opinie, planować trasy, miasta i zabytki do zobaczenia. Moment wyjechania na wakacje nie jest istotny. Zaczynam planowanie koło stycznia ;-)

- Lubię malować paznokcie u nóg na czerwono, kiedy zaczyna się lato. Lubię zapalać kominek zapachowy, kiedy nadchodzi jesień. Na wiosnę lubię sadzić kwiaty, a zimą robić na szydełku.
Lubię cykliczność życia.

- Lubię przyjść do domu z naręczem nowych gazet o wnętrzach i wiedzieć, że jak tylko położę dzieci spać, to zrobię sobie pysznej herbaty i zapadnę się w lekturę.

- Lubię skandynawski design i uwielbiam wprost przeglądać skandynawskie biura nieruchomości - BoLaget i Alvhem - prezentowane tam wnętrza są wspaniałe i można się na nich nauczyć, czym ów skandynawski design jest. Choć nie rozumiem ani słowa.

- Lubię peonie, dalie, tulipany, pelargonie i róże. W ogóle lubię kwiaty. Przynosić, sadzić, dawać i dostawać.

- Lubię kolor różowy, turkusowy, fioletowy, pistacjowy, żółty... Lubię patrzeć na odkryte półki w naszej kuchni, pełne naczyń w tych kolorach. Część z nich jest całkowicie niepotrzebna, ale za to taka piękna :-)

- Lubię czytać moim dzieciom, przewalać się z nimi rano w łóżku, a jak są chore, to z nimi spać, stawać w ich obronie i patrzeć, jak rosną i poznają świat.

- Lubię gadać z moim M. do rana - o wszystkim i o niczym - o życiu, planach, ploteczkach.

- I lubię pływać. Lubię aksamit wody wokół siebie i mój wzrok nad taflą basenu. Lubię, jak po kilku długościach mój oddech idealnie synchronizuje się z ciałem, głowa się wyłącza, przestaję się ścigać z panem z toru obok. Nie płynę, jestem Płynięciem.
Lubię nawracać odbijając się od ścianek basenu. Ostatnio naliczyłam 40 takich nawrotek :-) I lubię, że basen jest pod blokiem i nie mam już żadnej wymówki, żeby nań nie chodzić.

A Wy?
Co lubicie?


ps. a to nagrody:

Narodziny "Malucha w Warszawie"

Narodziny "Malucha w Warszawie"

Bezpłatny poradnik m.st Warszawy dla rodziców "Maluch w Warszawie" jest już dostępny!
TUTAJ możesz ściągnąć wersję internetową i ewentualnie uzupełnić dane.

Na pomysł napisania takiego poradnika wpadła młoda warszawska mama - Marta Smyrska.

Marta, jak narodził się pomysł na poradnik dla rodziców?
Idea poradnika narodziła się podczas internetowej dyskusji na moim ulubionym forum "Za Domkiem Stróża"na e-dziecko.pl.
Rozmawiałyśmy na temat Marty Stewart, która dostrzegła potencjał w doradzaniu ludziom. Miałam poczucie, że jako matka małego dziecka mam w głowie mnóstwo przydatnych informacji i chciałam się nimi podzielić z innymi. Miałam potrzebę, żeby wszystkie potrzebne informacje na temat dzieci znalazły się w jednym miejscu. Zawsze dużą wagę przywiązywałam do informacji. Dlatego zostałam PR-owcem ;) Poprzez poradnik chciałam podzielić się z innymi rodzicami wiedzą na temat, jak funkcjonować w mieście po narodzinach dziecka.
Inspiracją były dla mnie także zachodnie metropolie, takie jak Paryż, które od dawna wydają podobne poradniki dla rodziców.

Poradnik jest wydawnictwem miasta stołecznego Warszawa i to pierwsze w skali kraju takie miejskie wydawnictwo.
Przy opracowywaniu projektu poradnika od razu wiedziałam, że miasto jest najlepszym jego adresatem. Skontaktowałam się z Martą Widz z Centrum Komunikacji Społecznej Urzędu m.st. Warszawy. Pani Marta Widz z wielką otwartością przyjęła mój pomysł. Rozpoczęła się realizacja - ustalanie treści, zbieranie materiałów, weryfikacja danych oraz tworzenie całego zespołu zaangażowanych w projekt osób. Ten etap był pracochłonny, ale wszystkim nam zależało, żeby informacje w poradniku były, jak najbardziej rzetelne i aktualne.
Oczywiście na obecny kształt poradnika pracował cały sztab ludzi. Aż 21 osób - przedstawicieli wszystkich wydziałów miasta - współpracowało przy tworzeniu "Malucha w Warszawie". Ich merytoryczne uwagi, pomysły, wiedza są odzwierciedlone w informatorze i dzięki temu jest on tak aktualny.
I tak od pomysłu poprzez dobrą wolę oraz sprawną współpracę wielu osób powstał taki nowatorski miejski poradnik.

Co cię w tym poradniku szczególnie cieszy?
Cieszy mnie, że został wydany na papierze i trafi - poprzez ośrodki pomocy społecznej - do kobiet, które nie mają dostępu do internetu.
Cieszy mnie też to, że jest po prostu przydatny. Ostatnio mój synek upadł obijając sobie nos. Potrzebowałam szybko adresu szpitala dziecięcego. Sięgnęłam po przewodnik :-)

Jak wyobrażasz sobie idealne miasto przyjazne mamom i dzieciom?
To byłoby miasto na kształt Paryża. Z gęstą siecią metra, kafejkami na każdym rogu, karuzelami, La Vilette i wszechobecną akceptacją dzieci i matek.
Oprócz praktycznych udogodnień dla rodziców ważne jest też to , żeby samo miasto było piękne i harmonijne.
Bo dobry gust trzeba wyrabiać od urodzenia.

Marta Smyrska - absolwentka historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego. Obecnie PR Manager w agencji TBWA\PR. Wcześniej dziennikarka współpracująca z Polityką, Rzeczpospolitą, miesięcznikiem "Podróże" i "Dobre Wnętrze"

Mama 5-letniego Olka i 2-letniej Zosi.
Chustowy świat

Chustowy świat

Chusta już chyba na dobre wpisała się w rodzicielskie życie wielu Mam i Ojców.
Oraz Dzieci :-)
W wielu miastach można skorzystać z warsztatów, spotkań i konsultacji, odbywają się imprezy chustowe, a sklepy oferują nam ogromny wybór różnych "rzeczy" do noszenia.
Ale każdy rodzic na początku swojej chustowej drogi zadaje sobie pytania: czy to bezpieczne? czy nie uszkodzę malucha? czy go nie przyzwyczaję za bardzo do noszenia?

Zapraszam do lektury wywiadu z doświadczoną mamą-nosicielką, doradczynią noszenia - Marią Ryll. Mam nadzieję, że rozwiejmy choć trochę wątpliwości i zachęcimy do noszenia dzieci w chustach.

Marysiu, warto nosić dzieci w chuście?
Oj, warto!
Uściślam: warto nosić dzieci w ogóle, na rękach czy inaczej, a w chuście będzie nam po prostu łatwiej (nosząc dziecko możemy załatwić także i swoje sprawy).

Dlaczego warto?
Noworodki, niemowlęta i małe dzieci potrzebują bliskości.
Udowodniono, że bliski kontakt (skóra do skóry) pomaga już wcześniakom w prawidłowym rozwoju i stosuje się taką „terapię ciałem rodzica" - niejako wspierając nowoczesną medycynę sposobami przodków.
Zdrowe, donoszone dzieci także potrzebują bliskiego kontaktu z rodzicem. To mama i tata są dla nich gwarantem bezpieczeństwa.
Trudno sobie wyobrazić, jakim szokiem jest dla noworodka przejście z wyciszonej, ciepłej i zawsze sytej macicy do świata, gdzie jest jasno, głośno, szorstko i czasem (choćby przez chwilę) głodno. To masa silnych bodźców, z którymi trzeba się jakoś oswoić.
Niektórym dzieciom znieść to przejście łatwiej, innym trudniej. Bliskość mamy, jej uspokajający głos i znany rytm serca podpowiada, że nie ma się czego bać. Że można się wyciszyć i zasnąć.
To też świetna metoda wzmocnienia więzi między dzieckiem i tatą.
No i wygoda. Z chustą wejdzie się wszędzie, czy to schody Pałacu Kultury, czy spacer po leśnych ścieżkach.

A co z przekonaniem: "nie noś, bo rozpuścisz"?
Myślę, że we wszystkim należy zachować zdrowy rozsądek. Trzeba zapewniać dziecku różnorodność doznań (czyli oprócz chusty także i leżenie na kocu czy na naszych kolanach) – wiadomo, że nikt nie będzie dziecka nosił 24 godziny na dobę. Dotyczy to tak samo chusty, jak i wózka, leżaczka czy łóżeczka.
Trzeba uwzględnić także i siebie: mama, która zaniedba swoje potrzeby, może nagle ocknąć się w poczuciu, że się gdzieś w tym wszystkim pogubiła. Dlatego chusty są tak pomocne mamom zagrożonym depresją poporodową. Łatwiej uwierzyć w swoje rodzicielskie umiejętności, gdy możemy razem z dzieckiem załatwiać codzienne sprawy.
Co do rozpuszczania dziecka… Z moich obserwacji wynika, że dzieci noszone w chuście „oddają" ten czas swoim rodzicom, wręcz marząc o chwili, by mogły fikać na podłodze. Nadejdzie moment, gdy dziecko będzie chciało się usamodzielnić, a przyspieszanie go na siłę może go, paradoksalnie, oddalić.

Czy noszenie jest bezpieczne dla dziecka?
Jeśli wiemy, jak nosić, owszem.
Dlatego w szkołach rodzenia organizowane są spotkania z fizjoterapeutami, którzy szkolą, jak w codziennej pielęgnacji dziecka (podnoszenie, odkładanie, przewijanie) można wspierać jego rozwój. Mówią także o tym, czym skutkuje nieprawidłowe noszenie dziecka (różne asymetrie i nieprawidłowe napięcie mięśniowe mogą mieć swoje źródło w złych nawykach codziennej opieki).
Doradcy noszenia uczą, jak wiązać chusty, by było to zdrowe dla dziecka. Jak wybrać pomoc noszenia i rodzaj wiązania odpowiedni do wieku i umiejętności dziecka, a także naszych preferencji. Nosząc dziecko wspomagamy jego rozwój: uczestnicząc w naszym ruchu, jest nieustannie przez nas masowane, co świetnie wpływa na układ mięśniowy i trawienny.

Czy noszenie w chuście jest łatwe? Czy trzeba mieć jakieś umiejętności?
Są tacy, którzy od razu łapią, jak się to robi. Większość z nas musi trochę poćwiczyć.
Wiele wynika z faktu, że uczymy się tego jako dorośli. W kulturach, gdzie noszenie jest codziennością, umiejętność ta jest powszechna jak u nas wiązanie sznurowadeł.

Dla kogo chusta będzie najlepsza?
Chusta przyda się rodzicom dzieci wymagających, które potrzebują dużo czasu, by się oswoić z nowymi bodźcami. Tacy rodzice będą jej używali na co dzień w domu.
Przydadzą się chusty także rodzicom aktywnym, którzy np. dużo wyjeżdżają lub wychodzą z dzieckiem. Oczywiście nie stosujemy chusty w czasie uprawiania sportów, jeżdżąc na rowerze, konno czy na nartach. Nie należy także stosować jej zamiast fotelika samochodowego, co chyba oczywiste.
Chusta przydaje się bardzo przy drugim czy kolejnych dzieciach, gdy nie możemy całej swej energii poświęcić na opiekę nad maluszkiem: musimy odprowadzać i przyprowadzać ze szkoły czy przedszkola starszaka, itd.
Sama zachustowałam się dopiero przy drugim dziecku :)

Na jakie problemy może natknąć się początkujący noszący?
Najczęstszym problemem jest niedociągnięcie chusty, co prowadzić może do prężenia się dziecka, sprawdzającego, jak daleko można się odgiąć.
Takie wiązanie będzie niewygodne i dla nas, będzie nam za ciężko i niewygodnie.
Z kolei gdy zawiążemy chustę za ciasno, także to poczujemy: dziecko jest niezadowolone, a nam trudno oddychać.
Zawsze po zawiązaniu chusty powinniśmy sprawdzić kluczowe punkty, które powiedzą nam, czy wszystko jest ok.

Czy są jakieś przeciwskazania do noszenia dziecka w chuście?
Dobrze zawiązana chusta zdrowym dzieciom nie szkodzi.
Gdy dziecko jest pod opieką specjalistów, neurologa, fizjoterapeuty itd., warto ich zapytać, czy i jak nosić. Nosząc w określony sposób możemy wspomóc rehabilitację. Najlepiej wtedy pójść z chustą i zdjęciami pozycji, w jakich chcielibyśmy nosić. Nie wszyscy ludzie zgłębili temat chust i zdarza się, że z hasłem „chusta" kojarzą tylko chusty kółkowe, które mają swoją specyfikę. Warto się upewnić, w jakiej chuście i w jakim wiązaniu mamy nosić.
Na pewno należy się wystrzegać pseudochust i pseudonosideł, bo to i niewygodne, i niezdrowe – zarówno dla nas, jak i dla dziecka.

Czy warto zapisać się na profesjonalny kurs?
Kupując chustę, na ogół dostajemy instrukcję obsługi. Bywa jednak, że jest ona nieczytelna a nawet nierzetelna (zdjęcia dzieci w niedociągniętych chustach lub nieodpowiednich wiązaniach zdarzają się częściej niż podejrzewamy).
Czasem z kolei trudno nam kolorowe obrazki przełożyć na fakty.
Warsztaty czy indywidualne konsultacje to świetny sposób nauki.
Doradcy noszenia podpowiadają, jaka chusta może być najwygodniejsza, które wiązanie w jakiej sytuacji się sprawdza. To okazja, by poćwiczyć wiązanie pod okiem osoby, która pomoże nam zwrócić uwagę na jego najważniejsze aspekty.
Warsztaty czy spotkania z innymi noszącymi rodzicami to także świetny pretekst wyjścia z domu z dzieckiem. Oraz metoda poznania innych rodziców z dziećmi w podobnym wieku.
Instrukcje czy filmiki dostępne w Internecie powinniśmy traktować z pewną nieufnością; nie wiemy, jaka jest wiedza i odpowiedzialność osób, które je tam umieściły.

Jaką chustę wybrać na początek?
Nie można dać tu jednoznacznej odpowiedzi. Zależy od tego, w jakim wieku jest dziecko, które chcemy nosić (czy samo trzyma główkę, czy siada, czy chodzi), jak długo chcemy je nosić, na jednym czy na dwojgu ramion; co nam się bardziej podoba i jak sobie radzimy z koniecznością nauki wiązania.
Zdarza się także, że dziecko jest tak niecierpliwe, że nawet kilka minut wiązania to dlań za długo; wtedy warto pomyśleć o ergonomicznym nosidle.
Dobrze się w tym wszystkim rozejrzeć zawczasu, namyślić i dopiero kupować. Można też chustę na początek wypożyczyć.
Generalnie najbardziej uniwersalna jest długa chusta tkana splotem skośno-krzyżowym, z atestami, które świadczą o tym, że kontakt z nią dziecku nie zaszkodzi. Wiadomo jednak, że większość dzieci na świecie noszona jest w zwykłym kawałku szmaty i żyją zdrowo. Czyli: wybór zależy od naszych potrzeb i możliwości, także finansowych.
Zdecydowanie polecam kontakt z chustami na żywo, na spotkaniu noszących rodziców, to może nam rozjaśnić kwestię różnic.

Marysiu, a jak zaczęło się Twoje chustonoszenie?
Od przyjaźni przez Internet. Przyjaźń trwa, a i noszenie na razie się nie kończy. Zaczęliśmy na naszym drugim dziecku, potem wdrożyło się i pierwsze, a teraz nosimy trzecie.
Przez te kilka lat wiele się pozmieniało. Powstał Klub Kangura – stowarzyszenie rodziców noszących i zainteresowanych modelem rodzicielstwa opartego na przywiązaniu. Założonych zostało wiele nowych polskich firm produkujących chusty, a te najstarsze się rozwinęły. Na rynku dostępnych jest teraz wiele światowych marek chustowych, co bardzo cieszy. Większa jest szansa, że każdy znajdzie model i kolor chusty, który nam odpowiada.

Dziękuję za rozmowę!

Maria Ryll - mama Ali, Jeremka i Meli, doradczyni noszenia po kursie podstawowym Trageschule ® Dresden, graficzka, wiceprezeska Polskiej Sekcji IBBY. Współtworzy warszawski Klub Kangura (autorka logo), organizując spotkania i warsztaty dla dorosłych i dzieci; Klub Kangura Żoliborz.
Copyright © 2016 Joanna w Kolorze , Blogger