Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dom na Łąkach. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dom na Łąkach. Pokaż wszystkie posty
Szukam, szukania mi trzeba...
Domu gitarą i piórem,
A góry nade mną jak niebo,
A niebo nade mną jak góry.
Gdy głosy usłyszę u drzwi
Czyjekolwiek, wejdźcie, poproszę
Jestem zbieraczem głosów,
A dom mój bardzo lubi, gdy
Śmiech ściany mu rozjaśnia
I gędźby lubi pieśni,
Wpadnijcie na parę chwil
Kiedy los was zawiedzie w te strony,
Bo dom mój otworem stoi
Dla takich jak wy."
Spacer na Bieliczną
Kiedy tam jestem, wychodzę po prostu na drogę przed dom. Idę czasem sama, czasem z kimś bliskim.
Skręcam w prawo i schodzę w dół do wsi. Na wzgórzu mam widok na całą dolinę. Pod lasem bieli się kapliczka konfederatów. Na polach krowy.
Na mostku znów w prawo. Prosta droga biegnie przez wieś. Mijam zadbane gospodarstwa i piękny, drewniany dom z oszkloną werandą. Sielsko tu, ale i prawdziwie. Bez nadmiernego sentymentalizmu. To prawdziwa wieś, nie skansen.
Zerkam na zawsze zadbany ogród Pani Krysi. U Pani Wioletki czasem kupuję oranżadę. Jak akurat nie wzięłam pieniędzy, to dostaję na kredyt.
Mijam tartak i skręcam w lewo. Przede mną szutrowa droga, którą trzy razy przecina strumień. Kiedy jest ciepło, zdejmuję buty i idę przez bród boso. Z przydrożnych rowów pachnie miętą. Czasem majerankiem.
Zaciągam się spokojem.
Kolejne zakręty, przez lata spacerowania tu, są cudownie znajome. Idę wzdłuż Lackowej, której wielki kopiec widać zewsząd.
Aż dochodzę do Bielicznej.
Malutkiej, pękatej cerkwi na środku łąki.
Wsi, która ją otaczała nie ma. Nie ma, bo nawet tu, daleko pod lasem, za górami i dolinami, przetoczyła się wielka historia, bez serca i litości dla zwykłych ludzi. Łemkowie, mieszkańcy tych ziem od wieków, w ramach akcji Wisła, zostali po wojnie przesiedleni, a wieś spalono.
Teraz jest tu zawsze otwarta cerkiew i mały cmentarz na wzgórzu.
Cisza jest.
A jak ktoś wie, to i pamięć jest.
Siedzę chwilę na łące, pod wielkimi lipami, a potem wracam znajomą drogą.
Świętując cud powtarzalności tych spacerów.
Byłam tam w miniony weekend.
Będę znów całkiem niedługo.
A jak Wy będziecie, to koniecznie idźcie na Bieliczną. To jedno z bardziej magicznych i ważnych miejsc w Beskidzie Niskim.
Moim punktem wyjścia i powrotu jest, jak zawsze, Dom na Łąkach.
Zdjęcia z lata i z niedzieli. Zawsze jest tam pięknie.
Beskid Niski w listopadzie
Tam gdzie zwykle, czyli w Domu na Łąkach.
Miałam wielką ochotę przekonwertować te zdjęcia na czarno-białe.
Ale nie, niech tak zostanie.
Z tym listopadowym, wypłowiałym kolorem.
Taki czas...
Chwile 47/15
Blog ostatnio mocno przyrodniczy ;-)
Lasy, drzewa, listki, kwiatki.
Słów nadal brak.
I ten gigantyczny brak ochoty na ściganie się.
Z samą sobą i ze światem. I z tym, jak "powinno" wyglądać to miejsce.
Na razie więc znów akwarelki.
Uściski dla Was, Moi Kochani.
P.s. Zdjęcia zrobione pod Domem na Łąkach.
Dom na Łąkach w skali makro :-)
W te wakacje nie będzie klasycznej relacji z mojego ulubionego Domu na Łąkach (TU Klik).
Będzie nieklasyczna :-)
Czyli szczegóły i "cekiny" z łąki sprzed Domu na Łąkach. O wschodzie słońca. I o zachodzie.
Tam w każdym wymiarze, skali i porze dnia jest pięknie. Po prostu pięknie.
P.s. Wszystkie relacje z Domu na Łąkach możecie przeczytać TU.
Miało być miasto, jest łąka
Folder mi puchnie od zdjęć Warszawy (tydzień bez dzieci, więc łazimy, ile się da), post już się szykuje, aż tu nagle ta beskidzka łąka mi wyskakuje :-)
Łąka w "złotej" fotograficznej godzinie, łąka tuż przed zachodem słońca, łąka, która jest nieustanną inspiracją.
Łąka, na której lubię leżeć i patrzeć się w niebo. I słuchać, jak huczy od malutkiego życia.
Łąka w Domu na Łąkach.
Więc dziś zapraszam na łąkę. Na miasto przyjdzie czas.
Dom za Potokiem
Oto Dom za Potokiem, część gospodarstwa agroturystycznego Domu na Łąkach.
Przez lata nigdy tam nie spaliśmy, bo mamy swój ulubiony pokój w Starym Domu i do Domu za Potokiem, oddalonego o 100 metrów, praktycznie nie zaglądaliśmy.
Aż do teraz.
Odwieźliśmy Antka na obóz (tak, tak, są tam też takie atrakcje :-) i tym razem mieliśmy nocleg w Domu za Potokiem.
To 4-pokojowy domek ze wspólnym salonem, kuchnią i werandą.
Ach! Och! Westchnienie. I jeszcze raz - och!
Ten domek to absolutne cudo :-) Wypieszczony, prześliczny, z pięknymi drewnianymi meblami, z energetycznymi plamami czerwieni, z doskonale zestawionymi kolorami, rustykalnymi ozdobami, fantastycznymi tkaninami i makatkami (jedna jest prezentem ode mnie, co mnie bardzo wzrusza :-) i absolutnie pięknymi drzwiami.
A z okien widać tylko obrazy.
Poranny widok na łąki nie ma sobie równych. I wieczorny też. Oraz ten przed burzą. I po burzy.
Miłego oglądania!
Ach...
Dwa poniższe zdjęcia są z pokoju letniego z Domku od Lackowej :-)