Gotowanie z Emilką - sesja dla Ładne Bebe

Gotowanie z Emilką - sesja dla Ładne Bebe


Takie sesje lubię najbardziej. Naturalne, codzienne, w Waszych domach.
Patrzę sobie, co wisi na ścianach, stoi na półkach, wczuwam się w atmosferę domu, kręcę się między domownikami.
I raz na jakiś czas robię zdjęcia :-)
Warzywa na zupę

Warzywa na zupę


Małe podłużne bardzo słodkie buraczki. Obrane wyglądają jak klejnoty.
Chrupiąca zielona fasolka szparagowa.
Włoszczyzna i ziemniaki.
Koper, majeranek i natka.
Joanna w Kolorze

Joanna w Kolorze


No i stało się!
Po prawie roku zastanawiania się, ociągania, zmieniania koncepcji.
Jest!
Nowa odsłona bloga.
Ileż ja przeprowadziłam rozmów na ten temat - czy przechodzić na wordpressa, co z własną domeną, jaki szablon wybrać? Jedni uważali, że tylko takie a nie inne rozwiązanie jest właściwe, drudzy mówili coś zupełnie odwrotnego.
Zazwyczaj po tych rozmowach czułam się osłabiona i odkładałam sprawę modernizacji bloga na później ;-)
W końcu zdecydowałam się zostać na blogspocie (jestem przywiązana do tej platformy, a i znalezienie Karoliny ułatwiło mi ten wybór), unowocześnić szablon i przejść na własną domenę.

Najważniejszą zmianą jest nazwa.
Już nie Mama w Centrum, ale Joanna w Kolorze.
Te z Was, które są ze mną na Instagramie, wiedzą, że tam od początku funkcjonuję pod tym nickiem.
Tak się zmieniałam, tak przekształcała się moja droga.
Od mamy małych dzieci, przez osobę, która profesjonalnie wspiera młode matki, po dojrzałą kobietę i fotografkę.
Ale Mama w Centrum zostaje, tyle, że jako część mojej działalności "wychowawczej". Pod tą nazwą będziecie mogli znaleźć wszystkie informacje dotyczące moich warsztatów dla rodziców. Strona niebawem się ukaże, dam Wam znać.

Nazwa bloga nowa, ale ja cały czas taka sama.
Nadal znajdziecie tu wszystko co lubicie - moje zdjęcia, przemyślenia z codzienności, nasze podróże i wnętrza. Tutaj nie będzie żadnych zmian.
Nowością jest za to cała część o zdjęciach, które wykonuję komercyjnie. Jeżeli chcecie zamówić u mnie sesję, to tam znajdziecie wszystkie informacje.
Szablon bloga jest unowocześniony, dostosowany do komórek, posty ułożone w czytelny stosik. Nawigacja czytelna i intuicyjna. W menu pod logo znajdziecie wszystkie główne informacje i posty, a w pasku po prawej wszystko, co może nas ze sobą skontaktować i ułatwić znajdowanie najciekawszych informacji. Mnie bardzo cieszą te małe"osobiste" ikonki do socialmediów :-) Są na górze po prawej.
Mam nadzieję, że spodobają się Wam te moje nowe "ciuszki". Dajcie mi znać, co sądzicie i wybaczcie, jeżeli gdzieś coś jeszcze nie będzie działać.
Ja jestem podekscytowana, zadowolona, ale i lekko zestresowana. 

Logo i koncepcję kolorystyczną przepięknie namalowała i zaprojektowała Aleksandra Rendak.
W logo płatki i listki, co nawiązuje do moich mandali i zdjęć kwiatów. Przewodzi piękny morski odcień turkusu

Dostosowanie projektu, szablon, "bebechy" i wdrożenie to dzieło niezwykle cierpliwej Karoliny, która prowadzi dwa blogi - jeden poświęcony projektowaniu blogów "Karografia" i drugi poświęconym szerszym zagadnieniom "Pasje Karoliny".
Bardzo, ale to bardzo, polecam Wam usługi Karoliny. Bez niej nadal tkwiłabym w ciemnym blogowym lesie ;-)

Dajcie znać co sądzicie?
System i ludzie

System i ludzie


Szkoła to system.
Taki lub inny. Bardziej demokratyczny lub mniej.
Z tym systemem często dyskutuję, negocjuję i zmieniam. Próbuję zrozumieć i nauczyć moje dzieci się w nim poruszać, bez straty dla ich poczucia własnej wartości.
To nie zawsze łatwe, ale na razie dajemy radę.
Nie kryję, czasem szkoła systemowa mnie wykańcza - swoimi dziwnymi założeniami, sztywnością, powolnością w zmianach. Czasem mam ochotę uciekać.

Ale nie robię tego.

Bo szkoła to też ludzie.
Mądrzy, sprawiedliwi i pełni energii. Tak, wiem, nie wszyscy. Ale ci mądrzy są. W każdej szkole.
Oni stoją za tym systemem, a czasem nawet obok niego. Bo ważne jest dziecko. A nie system. Bo ważne jest zaciekawienie nauką, a nie ilość ćwiczeń odbębnionych w podręczniku. Bo ważna jest zabawa, radość i kreatywność. Kontakt i bliskość.
Mamy szczęście do takich nauczycielek i nauczycieli - tych najważniejszych - wychowawczyń i tych, od ulubionych przedmiotów. Moje dzieci pod ich skrzydłami rozwijają się, uczą i są bezpieczne.
I lubią swoją szkołę.

Dziś myślę ciepło i z wdzięcznością właśnie o nich.
To im życzę wszystkiego, co najlepsze. I żeby system im sprzyjał.

Pani Doroto, Pani Marto, Pani Renato, Pani Justyno, Pani Marto ze świetlicy, Pani Magdo od etyki, Panie Darku, Panie Dyrektor - dziękujemy!
Całą naszą rodziną.


Spacer na Bieliczną

Spacer na Bieliczną


Kiedy tam jestem, wychodzę po prostu na drogę przed dom. Idę czasem sama, czasem z kimś bliskim.
Skręcam w prawo i schodzę w dół do wsi. Na wzgórzu mam widok na całą dolinę. Pod lasem bieli się kapliczka konfederatów. Na polach krowy. 
Na mostku znów w prawo. Prosta droga biegnie przez wieś. Mijam zadbane gospodarstwa i piękny, drewniany dom z oszkloną werandą. Sielsko tu, ale i prawdziwie. Bez nadmiernego sentymentalizmu. To prawdziwa wieś, nie skansen.
Zerkam na zawsze zadbany ogród Pani Krysi. U Pani Wioletki czasem kupuję oranżadę. Jak akurat nie wzięłam pieniędzy, to dostaję na kredyt.
Mijam tartak i skręcam w lewo. Przede mną szutrowa droga, którą trzy razy przecina strumień. Kiedy jest ciepło, zdejmuję buty i idę przez bród boso. Z przydrożnych rowów pachnie miętą. Czasem majerankiem.
Zaciągam się spokojem.

Kolejne zakręty, przez lata spacerowania tu, są cudownie znajome. Idę wzdłuż Lackowej, której wielki kopiec widać zewsząd.
Aż dochodzę do Bielicznej.
Malutkiej, pękatej cerkwi na środku łąki.
Wsi, która ją otaczała nie ma. Nie ma, bo nawet tu, daleko pod lasem, za górami i dolinami, przetoczyła się wielka historia, bez serca i litości dla zwykłych ludzi. Łemkowie, mieszkańcy tych ziem od wieków, w ramach akcji Wisła, zostali po wojnie przesiedleni, a wieś spalono.

Teraz jest tu zawsze otwarta cerkiew i mały cmentarz na wzgórzu.
Cisza jest.
A jak ktoś wie, to i pamięć jest.

Siedzę chwilę na łące, pod wielkimi lipami, a potem wracam znajomą drogą.
Świętując cud powtarzalności tych spacerów.
Byłam tam w miniony weekend.
Będę znów całkiem niedługo.
A jak Wy będziecie, to koniecznie idźcie na Bieliczną. To jedno z bardziej magicznych i ważnych miejsc w Beskidzie Niskim.

Moim punktem wyjścia i powrotu jest, jak zawsze, Dom na Łąkach.
Zdjęcia z lata i z niedzieli. Zawsze jest tam pięknie.










Znowu w drodze, cały czas w drodze

Znowu w drodze, cały czas w drodze


Znowu nas gdzieś gna. Każe nam się pakować i znosić niewygody. Jedziemy, jak zwykle po naszemu. Poza głównymi drogami i modami. 

Na razie jednak droga się dłuży. Nudzimy się, gapimy w okno, podsypiamy, trochę marudzimy. Wąskie drogi Małopolski nie pozwalają jechać szybciej. Wszystko się zacieśnia. Upakowane wioski ciągną się jedna za drugą. Małe miasteczka korkują się na rynkach. Między wzgórzami błyskaja wieże starych kościołów. Raz pada, raz świeci słońce. Rudzieją drzewa. Nohavica opowiada swoje śpiewne wiersze. 

Antek pociąga nosem (w tyle głowy układam od razu listę witamin), Zosia rozprawia o naszym przyszlym, hipotetycznym domu. I o kurach, które będziemy mieć!
W jej świecie wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Przytakuję jej. Możemy mieć i kury.
Bo czemu by nie. 

Głaszczę po głowie M. Przymyka oczy. Srebrzą się nitki na jego skroni. Uśmiechamy się do siebie. 
Droga się toczy wolniej niż zakładaliśmy. 
Ale może to i lepiej.
Tulenie Bruna - sesja dla Ładne Bebe

Tulenie Bruna - sesja dla Ładne Bebe


Za mną piękna sesja "bliskościowa" z nosidłem Tula w tle :-)

Był piękny początek września.
Pachniała Saska Kępa.
Mały Bruno patrzył na mnie z uwagą i z uwagą oglądał każde zdjęcie na wyświetlaczu. Ola promieniowała miłością, dobrą energią i kobiecą pewnością siebie.
Prawdziwa Bogini Matka, jak o sobie pisze na swoim blogu.
Robienie im zdjęć było wielką przyjemnością.

Pamiętajcie też, że jeżeli chcecie mieć swoją sesję rodzinną, piszcie do mnie śmiało. Zapraszam na jesienne, pełne wspaniałego światła, zdjęcia.
Piszcie do mnie:
Wyślę Wam warunki, dostępne terminy i cennik.








Zakręty

Zakręty


Pani Joanno,
trafiłam na Pani bloga i konto na Instagramie za sprawą Kasi Warpas, z którą współpracuję w Świerszczyku.
Trafiłam i przepadłam, bo przyglądanie się Pani zdjęciom, a przede wszystkim wnętrzom i kolorom, zachwyciło mnie bez reszty. Nie wiem, jak się to Pani udaje, ale poczułam się, jak w jakiejś naprawdę dobrej bajce :)
Gratuluję i dziękuję jednocześnie za taki urokliwy kawałek internetu.

z pozdrowieniami,
Magda 


Pani Magdo,
skąd Pani wiedziała, że potrzebowałam takiego mejla? Właśnie dziś, kiedy wątpliwości o zasadności mojego pobytu w sieci sięgnęły zenitu, a poczucie pewności podłogi? Usłyszeć takie ciepłe słowa właśnie w takim stanie, to wielki prezent. Dziękuję! Bardzo się cieszę, że podoba się Pani, to, co dzieję się tutaj i na Instagramie. Będę to zatem robić dalej, mając Panią zawsze na myśli :-)
Serdeczności,
Joanna

Ludzie to potęga.
Pomagają na zakrętach.

Kasia Warpas to słynna Bebe - pozdrawiam Cię, Kochana! :-)
"Świerszczyk. Magazyn dla dzieci" - znajdziecie TU (KLIK).
Mój Instagram jest TU (KLIK) 





Zmiany

Zmiany


Idą powolutku.
Ale nieubłaganie.
I w końcu się wydarzą.
Chcę Was na to przygotować :-)

Zmiany na blogu.

Mama w Centrum się kończy.
Pisałam o tym rok temu, ale potrzebowałam tego czasu.
Żeby się z nią pożegnać. Ułożyć bałagan. Zrozumieć, czego potrzebuję.

A potrzebuję więcej miejsca na ten wspaniały kawałek mojego życia, jakim stały się zdjęcia. Także te robione na sesjach fotograficznych. Chcę je Wam pokazywać w jakiś zorganizowany sposób.
Ale nie obawiajcie się - wpisy blogowe, jakie znacie, zostają. Tu nic się nie zmieni. Nie przekształcę się w miejsce, gdzie można zobaczyć tylko zdjęcia obcych ludzi ;-) Nadal będę się z Wami dzieliła swoimi przemyśleniami, zdjęciami kwiatów i swoim kawałkiem świata.
Ale chcę też, żeby to miejsce było moją fotograficzną wizytówką. Żeby było wiadomo, jakie zdjęcia można u mnie zamówić.
Żeby to było jasne, przejrzyste i dostępne.

Zmieni się na pewno nazwa, kolory, miejsce pobytu bloga, jego format (ale nie za wiele, bo sama zmian rewolucyjnych nie lubię). Będę Was pewnie przez jakiś czas kierowała pod nowy dach i prosiła o cierpliwość.
Oraz o pozostanie ze mną.

To będę cały czas ja - Joanna w Kolorze :-)))
Już nie Mama w Centrum.
W dzikim winie

W dzikim winie


"Bo w ogrodzie rośnie pnącze
w dzikim winie świat się plącze
bo w ogrodzie dzikie wino
kto je tutaj siał"
Marek Grechuta, "W dzikie wino zaplątani"

Nurkuję z aparatem w liście, płatki, łodyżki.
Niewyczerpalne źródło inspiracji.
Niewyczerpalna dla mnie energia.
Pobliskie ogródki działkowe.

I pamiętajcie, że każde moje zdjęcie można kupić. Piękne wydrukowane i oprawione jest naprawdę ozdobą. Wiem, bo widziałam na kilku ścianach :-)
Gdybyście mieli ochotę, to piszcie: [email protected]




  


Zrób sobie dobry wrzesień

Zrób sobie dobry wrzesień


Tak, jak w sierpniu.
Świadome docenianie dobrych chwil.
Stwarzanie ich.
Wbrew wszystkiemu.
Przez cały ten trudny miesiąc.
Tu czytam i oglądam

Tu czytam i oglądam


Oraz rysuję, tworzę, bawię się.
Bałaganię, przyjmuję gości, uczę się.

Pokój Zosi.
Wyspa radości.

Niekwestionowanym królem pokoju jest dywan. Przyniósł mi go mój sąsiad Andrzej z uwagą, że kupił dla swojej córki, ale u nich jest za duży i pomyślał o mnie. Że będzie do nas pasował. A ja, niemądra, powiedziałam, że się zastanowię! A przecież to dywan z naszych snów i to on "zrobił" cały pokój.

Lubimy też starą szafę chlebową i biureczko vintage. To ostatnie chciałyśmy wymienić na coś większego, ale ostatecznie zwyciężyła nasza miłość do tego niepowtarzalnego mebelka. Jeszcze z rok posłuży Zosi do rysowania i odrabiania lekcji.
Reszta mebli to poczciwa Ikea.

Nie dla nas monochromatyczne kolory i dyscyplina przedmiotu ;-) Dla nas obfitość i kolor. Oraz pudełeczka, zdjęcia, obrazki, figurki, plakaty i książki. Nad łóżkiem ekspozycja zmienia się co jakiś czas, a ja już nie zwracam uwagi na ścianę zdartą od taśmy klejącej. W rogu stoją narty, pod oknem często parkuje hulajnoga. Konstrukcje lego zajmują blaty, a rysunki wyściełają podłogę pod biurkiem. Zabawki często nie trafiają do swoich szuflad, a królikowa rodzina, zamiast w szafie, śpi na środku dywanu.
Życie.
Ale pomimo wartkiego strumienia bałaganu, jaki codziennie przetacza się przez pokój, jest on tak zorganizowany, że posprzątanie go zajmuje kilka minut. Wszystko ma swoje miejsce. Zabawki i materiały plastyczne rezydują w szafie i dwóch dużych szufladach pod łóżkiem, większość w odpowiednich pudełkach, żeby łatwo było segregować. Ludziki do tego, naczynka do tamtego, rzeczy niewiadomojakie do kolejnego. Na lego jest odpowiednia ilość koszyków. Książki mają swój pojemny regał. Ubrania mieszkają w komodzie.
Raz na jakiś czas robimy przegląd wszystkiego, odkładamy za małe ubrania, wyrzucamy popsute rzeczy, oddajemy zabawki. (Tylko z książkami tak nie jest. Nawet te dla roczniaków mają u nas dożywotnią emeryturę :-) Zosia oczywiście w tym uczestniczy i to ona decyduje, gdzie, co będzie leżeć. Potem łatwo jej powrzucać rzeczy do odpowiednich miejsc.

Obie bardzo lubimy ten pokój, a ja, za każdym razem, jak przechodzę przez przedpokój i widzę widok z pierwszego zdjęcia, uśmiecham się. Moja wewnętrzna dziewczynka podskakuje z radości.
Moja córka na szczęście podziela to uczucie :-)

p.s.1 jak chcecie zobaczyć, jak wygląda "wartki strumień bałaganu", to zapraszam na mój Instagram. Tam co jakiś czas wrzucam ten stan ;-)
p.s.2 Tytuł posta pochodzi z plakatu Iwony Chmielewskiej zaprojektowanego na wystawę "Tu czy tam? Współczesna polska ilustracja dla dzieci" , (20.02-08.05. 2016, Zachęta).
p.s. 3 zdjęcia zrobiłam swoim nowym (cudownym!) obiektywem Sigma 35mm, 1.4, Art. Jeżeli się nad nim zastanawiacie, to kupujcie śmiało. Jest wart każdej złotówki, a każda dobra opinia o nim, to prawda. Idealny do wnętrz i plenerów.

















Copyright © 2016 Joanna w Kolorze , Blogger