Balkonowe opowieści
Dawno nie było czegoś swojskiego i domowego, prawda?
No to teraz mega dawka :-)
Balkon 2017. Początek lipca.
Jeżeli do mnie zaglądacie, to nie dopatrzycie się żadnych nowości. Te same donice, ozdoby, dywaniki. Postanowiłam na balkonie wykorzystywać to, co mam i nie ulegać zachciankom i nadmiernej konsumpcji.
Zresztą kocham te moje boho klimaty i innych na razie nie chcę.
Dywaniki płowieją od słońca, doniczki nabierają patyny, stołeczki linieją od starej farby, coś się stłucze, coś się zniszczy...
Pod drzwiami szafy śmietnikowe krzesło, które czeka na tapicera. I jakiś pomysł...
Życie.
A najważniejsze są i tak kwiaty.
Jak zwykle z Rysin.
W tym roku sporo drobnych maleństw i jak zwykle królowe - pelargonie.
Ta, która wyrosła mi, jak drzewo, geranium i ślicznotki na białej półce to prezenty od pewnej pięknej 87-letniej damy. Jestem dumna, że je mam i bardzo szczęśliwa, że się przyjęły.
Wszystko na razie rośnie pięknie, przenika się i daje mi dużo radości.
Czego i Wam życzę!
A w robieniu zdjęć pomaga mi Piracik. Nasz cudny, jednooki, schroniskowy kotek.
Pamiętajcie - nie kupujcie, adoptujcie!
Dużo miłości Was czeka ❤
Gdybym miała taki balkon, to nie musiałbym wyjeżdżać na wakacje ;-))
OdpowiedzUsuńTo prawda - trochę żal mi go opuszczać w wakacje.
UsuńPięknie u Was :) Piękne zdjęcia. Lubię oglądać te kolory, wszystko do siebie tak pasuje, jest domowo i radośnie. A Piracik wprowadza jeszcze więcej domowej atmosfery. Cieszę się, że u Was znalazł dom. Pozdrawiam serdecznie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję, Alicjo 😊
UsuńJak u Ciebie pięknie i kolorowo! :)
OdpowiedzUsuń😊
UsuńTe kolory, spokój, kwiaty, zacisze - idealne miejsce na wypoczynek z książką filiżanką herbaty z malinami :)
OdpowiedzUsuńŻeby nie było zbyt słodko, to zacisze jest tylko rano. Potem po podwórku biega horda dzieci i ciszy nie ma 😁
Usuń