Książki i talerze (znowu)
Można się zniechęcić, ale ja zawsze biorę je do ręki. Na straganach i w antykwariatach. Książki dla dzieci z lat 50., 60., 70. XX wieku.
Biorę je do ręki, bo jak się otworzy taką pogiętą okładkę, to w środku jest prezent.
Ze słów i obrazów.
Czasem pamiętam je ze swojego dzieciństwa.
Ja najpierw wpadam w obrazy. W te niezwykle ilustracje. I czasem kupuję dla jednej z nich, nawet nie patrząc o czym jest cała książka. Kilka złotych i skarb jest mój.
Przez wiele lat nazwiska tych twórców nic mi nie mówiły. Ale od jakiegoś czasu zwracam na nie uwagę.
Bo wszyscy oni tworzą absolutnie genialny krąg ilustratorów dziecięcych.
Twórców, którzy bez żadnej taryfy ulgowej czy infantylizacji (bo dla dzieci) dopełniali opowieści swoimi dziełami.
Marzy mi się wielka antologia polskich ilustratorów dziecięcych - z ich biogramami i twórczością. Piękny, wielki, lśniący album. Tak, jak teraz modne stało się wzornictwo lat 60., tak chciałabym, żeby ci twórcy zagościli w naszych domach. Tymczasem zostaje nam buszowanie po antykwariatach.
Patrzę się na nasz stosik i na jego czele, jest ktoś, w kim zakochałam się bez pamięci.
Malarka Bożena Truchanowska.
Co za kolor, miękkość, delikatność. Jej pastelowe ptaki oczarowały mnie całkowicie. Cienką książeczkę poetki Mieczysławy Buczkówny ostro licytowałam na allegro, ale okazało się, że w zbiorach mamy jeszcze tom z cudownymi wierszami na każdą porę roku i jej ilustracjami. Pamiętam - to był gorący letni poranek w Krakowie i moja tradycyjna wyprawa pod Halę Grzegórzecką. Książka leżała wśród stosów łachów. Zapłaciłam za nią 2 zł.
Potem nasza ukochana Leokadia i Joanna Kulmowa z ilustracjami Elżbiety Murawskiej-Krotkiewicz. O tej książce pisałam Wam rok temu w gościnnym, świątecznym wpisie u Olgi (TU klik). Drugą książkę narysował Wiesław Majchrzak.
Janusz Stanny ze swoją lekką kreską. Reprint jego książki "O malarzu rudym jak cegła" wydaje wydawnictwo Wytwórnia.
Zwierzęta Janusza Towpika. W przedpokoju strzegą nas jego szproty na starej szkolnej tablicy z lat 60. (Według feng-shui dobrze mieć ryby w tym miejscu ;-). Wyszperałam ją na allegro i do tej pory żałuję, że kupiłam tylko tę planszę, a nie wszystkie. Pamiętam, kosztowały 6 zł.
Halina Gutsche, której plakaciki zdrowotne zdobią naszą łazienkę i wprawiają nas w dobry humor.
A do tego te talerze. Trochę mam ostatnio na ich punkcie hopla ;-)
Wieszam je wszędzie i zamierzam mieć ich całą ścianę. Łysa Góra, Koło, Włocławek.
Oczywiście części używamy na co dzień. Wspaniale się z nich jada.
I pasują do książek, jak ulał. Te same czasy. Podobna wrażliwość.
Piękne książki, ilustracje,talerze i puszki.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńMamuszka😊 myślę dzięki Tobie ku jakim rewirom estetycznym mnie ściąga. Ostatnio zaszła zmiana, spontanicznie. Podoba mi się ta spójność u Ciebie, czuje się że to Twoje.
OdpowiedzUsuńZ Mamuszki gotuje mój mąż i uwielbia :-)
UsuńA ta estetyka jest we mnie, zawsze była i to znacznie mocniej niż tzw: skandynawska. Ale szukam na nią sposobu, żeby nie była zbyt przytłaczająca.
Stoje i sie gapie. Stac mnie tylko na: Aaaaaaaaaaaaaaaaaach! Co za kolekcja!
OdpowiedzUsuńA to tylko fragment :-) Mam jeszcze więcej, ale głównie baśnie.
UsuńTy wiesz, w zeszłym roku wielka retrospektywna wystawa Bożeny Truchanowskiej jeździła sobie po Polsce, była w Poznaniu, Krakowie, Warszawie, ale miało to takie jakieś nijakie nagłośnienie, że właściwie mało kto o niej wiedział. Ja w każdym razie, mimo że mocno siedzę w temacie, dowiedziałam się po fakcie. Podobno wisiały sobie te prace PRZEZ MIESIĄC o kilkanaście kilometrów od mojej chatki:o(
OdpowiedzUsuńBardzo warto - odwiedzić Zieloną Górę, tam w gigantycznej Bibliotece im. Norwida mają największy w Polsce udostępniany publicznie zbiór ilustracji- skarby!!! Oryginały Szancera( i to całe komplety (od okładki, przez wyklejkę, każdy najdrobniejszy czarno- biały inicjał przy tytule,po wszystkie ilustracje)prace Butenki, , Majchrzaka, Gaudasińskiej, Witwickiego, Rychlickiego, Wilkonia.
Marzę o tym żeby powstało >>>Muzeum Polskiej Ilustracji
MUZEUM! Otóż to!
UsuńJa też się dowiedziałam o wystawie Bożeny Truchanowskiej po fakcie. Nie mogę odżałować.
A polecane przez Ciebie miejsca na pewno odwiedzę, dzięki za namiary :-)