Dom, który na mnie czeka


Koniec lata...
Ostatni krótki wyjazd. Do przyjaciół.
Rozmowy do rana, gitara, wokół dużo dzieci.
Ich edukacja, nasze związki, marzenia, ambicje, Polska - gadamy o wszystkim.

Zimna, szmaragdowa rzeka, piaskowe łąki z siwymi trawami i chłód poranka.
Siedzę na werandzie i huśtam się przymykając oczy. Plamki światła między liśćmi winorośli bujają się razem ze mną.
Ceratowy obrus w róże, kubek z Pruszkowa, stare ryciny i odrapany kredens. Dechy na podłodze, wielki stół, w oknach koronki.
Dużo gotowania, dużo zmywania. Zamiatania piasku, który wnosi się z każdym krokiem, rozpalania ognia, rozkładania talerzy. "Dziewczynki, przynieście jeszcze widelce. I warzywa w tamtym naczyniu. Nie zapomnijcie o pomidorach."
Krzątanina. Bez której chaos.
Za oknem łąki, na horyzoncie las. Cisza.
Oddycham. 

Kiedy wczesnym rankiem wypuszczam psy, mgła na polach układa się warstwami. Jaśniejsza, ciemniejsza, zabarwiona złotem. Otulam się jakimś swetrem, zwalczam pokusę wzięcia aparatu (naprawdę nie zawsze i nie wszystkiemu trzeba zrobić zdjęcie) i stoję po kostki w rosie. Mgła tańczy. A może mi się to tylko śni...

Dom za miastem, dom na wsi. Na tyle blisko, żeby można było szybko dojechać. Na tyle daleko, żeby miasto zostało daleko w tyle.
Prosty, drewniany, zwykły. Otwarty na przestrzał. Z werandą, ceratą, zbieraniną talerzy i kubków. Z moimi rumuńskimi dywanami, które będą pasować tylko tam. Z różami, malwami, pomidorami. Z pobliskim miasteczkiem, gdzie można wyskoczyć do secondhandu i Biedronki.
Dom, w którym czytasz, krzątasz się i oddychasz. Zamiatasz i patrzysz się na łąki. Albo na las. Albo na wodę. Nic więcej...

Ten dom jest coraz bliżej mnie.
Coraz bliżej nas.
Choć jeszcze nie istnieje...

10 komentarzy:

  1. Anonimowy29 sierpnia 2017 17:35

    Piękny tekst. Również marzę o takim domku. Życzę Ci abyś odnalazła takie miejsce. Pozdrawiam Patrycja.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna w Kolorze29 sierpnia 2017 18:46

      I ja życzę Ci tego samego :-)

      Usuń
  • Kasia Fiołek29 sierpnia 2017 18:29

    Ja też marzę o takim domu.�� Good luck to both of ys!

    OdpowiedzUsuń
  • Anonimowy29 sierpnia 2017 19:05

    Eno, jakie nie istnieje. Primo jest w Waszych głowach. Secundo - on gdzie jest już - tylko czeka aż znajdziecie do niego drogę.
    Ściskam, realizacji marzenia - w odpowiednim czasie!
    Magda z chłopakam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna w Kolorze1 września 2017 16:01

      Masz rację :-) Uściski dla R. i P.

      Usuń
  • dorka30 sierpnia 2017 22:46

    ...aż unosi się w powietrzu zapach tego domu, a świat traci ostrość dzięki tym mgłom...
    pięknie! Znajdziesz go Joanno!!! pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  • Anonimowy31 sierpnia 2017 12:39

    Pilica - moja najukochańsza rzeka. Dom nad Pilicą, ech...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna w Kolorze1 września 2017 16:01

      Piękna jest, to prawda.

      Usuń
  • diabel-w-buraczkach4 września 2017 11:27

    ahhh... podzielam to marzenie, wszystko jak "wyjete" z mojej glowy (tylko tych dywanów nie mam ;) ale dechy na podlodze, otwarty na przestrzal, zbieranina kubków i talerzy, malwy i pomidory. Cisza, spokój, swieze powietrze bez spalin. Wlasciwie mam na to bardzo male szanse - ale i tak sobie marze.
    A Tobie zycze spelnienia tych marzen!

    (nie odzywam sie czesto, ale uwielbiam tu wejsc i poogladac te przepiekne zdjecia, obojetnie w jakim poscie, skacze sobie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanna w Kolorze5 września 2017 12:25

      Dziękuję :-)
      I też trzymam kciuki!!!

      Usuń

Uwielbiam Twoje komentarze :-)
Pisz, polemizuj, pytaj. Dzięki temu blog żyje.

Copyright © 2016 Joanna w Kolorze , Blogger